Temat radzenia sobie ze złością to temat rzeka. Poczucie „nie radzenia sobie” z własną złością, czy złością dzieci to częsta skarga rodziców. Przyglądanie się temu zagadnieniu warto zacząć od określenia o jakie „radzenie sobie” nam chodzi. Czasami oczekujemy zjawisk nierealnych – złość jest jedną z podstawowych emocji i nie można w zdrowy sposób pozbyć się jej z życia. Radzenie sobie ze złością nie oznacza więc, że się jej nie odczuwa ani, że nie można jej okazać.
Złość jako emocja jest nam bardzo potrzebna. Uczucie złości informuje nas, że coś staje nam na przeszkodzie do osiągnięcia celu czy zaspokojenia jakiejś potrzeby. Reakcja fizjologiczna jaka naturalnie towarzyszy tej emocji wyposaża nas w siłę do przezwyciężenia przeciwności. W dzisiejszych, nowoczesnych czasach nie użyjemy jej jednak do walki z dzikim zwierzęciem, jak robili to nasi praprzodkowie. Energia, pierwotnie potrzebna do walki o przetrwanie, dziś pożytkowana jest często na ochronę swojej godności, przestrzeni osobistej czy innych ważnych wartości.
Marzeniem chyba każdego rodzica jest to, aby dziecko było w życiu szczęśliwe, dobrze mu się wiodło i dawało sobie ze wszystkim radę. Być może wielu rodziców marzy skrycie o tym, aby ich dziecko nigdy nie doznawało smutku, złości czy przygnębienia. Różne trudne sytuacje, stające na drodze dziecka i wywołujące jego złość bywają więc postrzegane jako zagrożenie. Warto postawić sobie takie pytania: Czego boję się, kiedy moje dziecko się złości? Czy tego, że tracę nad nim kontrolę, czy tego, że jest / będzie nieszczęśliwe, czy obawiam się o słuszność jego wyborów, czy chcę je na siłę skłonić do podjęcia drogi, którą ja uważam za słuszną (np. ubrania kaloszy, a nie tenisówek w deszczowy dzień) obawiając się negatywnych konsekwencji? Czy obawiam się, że skoro moje dziecko się złości, to ja – jako rodzic – coś zrobiłem/am nie tak – czy to moja wina?
Poczucie winy w relacjach z dzieckiem, które okazuje się nieposłuszne lub łatwo wpada w złość to dojmujące uczucie przytłaczające relacje wielu rodziców z własnym potomstwem. Kiedy rozpatrujemy relacje głównie z perspektywy tego, co jest moją winą, trudno o dialog, zbliżenie do perspektywy dziecka i okazanie troski. Lęk przed poczuciem winy sprawia, że skupiamy się na swoich uczuciach, a wtedy trudno o nawiązanie relacji i zainteresowanie drugim człowiekiem.
Żyjemy w specyficznym otoczeniu popkulturowym, wizerunek rodzica jaki jest obecnie promowany medialnie i formowany przez społeczne oddziaływania koncentruje się na tym jak „stworzyć” idealne dziecko (oczywiście dla dobra dziecka). Jest więc mnóstwo treści adresowanych do rodziców, które często wywołują poczucie winy – bo ktoś inny robi coś więcej, coś inaczej, bo trzeba bardziej, żeby być wystarczająco dobrym. Chwila bezmyślności może skutkować obrzuceniem błotem przez tysiące użytkowników mediów społecznościowych. A tak naprawdę przecież nie ma żadnej złotej zasady odnośnie wychowania dzieci, która byłaby zawsze, w każdej sytuacji skuteczna i wspierająca.
Poczucie winy i poczucie krzywdy, to uczucia, z którymi często trudno sobie poradzić, bywają bardzo destrukcyjne. O tym jak radzić sobie z nimi oraz z innymi emocjami porozmawiajmy wspólnie. Obiecuję, że nie będzie żadnych złotych rad – bo takie po prostu nie istnieją – za to próba głębokiego zrozumienia istoty relacji rodzic – dziecko i znalezienia w niej przestrzeni na spotkanie dwojga ludzi, z całym bagażem emocji i doświadczeń.
Seminaria Rodzicielskie zawsze w trzeci wtorek miesiąca o 17.00 w Krzeszowicach na ul. Szkolnej 3. Zapisy pod nr tel. 508 341 423. Koszt: 30 zł.